Awatar użytkownika
encyklopedia metalu
Posty: 68
Rejestracja: 2 lata temu

Re: Mercyful Fate / King Diamond

encyklopedia metalu 2 lata temu

Tyż fajno :)

Tagi:
Awatar użytkownika
CzłowiekMłot
Moderator globalny
Posty: 2447
Rejestracja: 7 lata temu
Lokalizacja: Festung Posen

CzłowiekMłot 2 lata temu

CzłowiekMłot pisze:
2 lata temu
encyklopedia metalu pisze:
2 lata temu
Zsamot pisze:
2 lata temu
To jakieś sztuczne konto. Nawet nie podejmowałem polemiki.
No to sztuczne konto mówi ci, że:
Fatal Portrait 7.0/10
Abigail 9.0/10
Them 9.5/10
Conspiracy 10/10
The Eye 7.5/10
The Spider's Lullabye 6/10
The Graveyard 6.5/10
Voodoo 10/10
House of God 8.0/10
Abigail 2 6.5/10
The Puppet Master 9.0/10
Give Me Your Soul 6/10
A u mnie:

Fatal Portrail 7,5/10
Abigail 10/10
Them 8/10
Conspiracy 9,5/10
The Eye 7/10
Spiders Lullaby 8/10
Graveyard 10/10
Voodoo 6,5/10
House of God 6/10
Abigail II brak oceny
Puppet Master 10/10
Give Me Your Soul…Please 5/10

Ocena HoG może się zmienić na plus.
Podwyższamy swoją ocenę Domu Boga o 1,5 oczka z szansami na 2, ponieważ weszło jak złoto w porannym tramwaju wypełnionym nadal - mimo zniesienia obostrzen - kowidiotami. Moje nieosluchane ucho wychwyciło zaczątki tego co polubiłem na wejściu na moim ukochanym Puppet Masterze, czego ładnie nazwać nie umiem, ale kto zna i lubi, ten wie o co chodzi. Album jakby łatwiejszy w odbiorze od co niektórych, ale za to hiciarski, więc wychodzi na to, ze niesłusznie przeze mnie przez lata pomijany, choć nie całkiem bo ze 4 utwory znałem dobrze.
Non Stop Kolor!

Browar, knajpa, dupy i metal!
Awatar użytkownika
encyklopedia metalu
Posty: 68
Rejestracja: 2 lata temu

encyklopedia metalu 2 lata temu

HoG zasadniczo nic nie można zarzucić: świetna historia, wykonanie, końcowe przesłanie...
Mój problem to Glen Drover, nie pasujący po prostu do Kinga. Lubię jego solowy album, ale Eidolon niezbyt. I tu gra właśnie jakby to był krążek Eidolon.
Poza tym środkowa częśc płyty od The Pact po Passage to Hell jest zwyczajnie nijaka.

Jest za to John Luke Hebert, ale on swoje mistrzostwo pokazał już na Voodoo.
Awatar użytkownika
dj zakrystian
Tormentor
Posty: 2698
Rejestracja: 7 lata temu

dj zakrystian 2 lata temu

Passage to Hell ma ciekawie zaaranżowany wokal, dwa głosy w dysonansie. No a Help to jeden z lepszych numerów, obok Black Devil, Catacomb i Trees Have Eyes, jest riffowanko w kurwę jeża😆
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem
Awatar użytkownika
TheAbhorrent
Tormentor
Posty: 579
Rejestracja: 3 lata temu
Lokalizacja: Midian

TheAbhorrent 2 lata temu

Cieszy mnie, że doceniacie Władcę Marionetek. Jak dla mnie jeden z topowych albumów mimo nowszego brzmienia. Jestem zajarany głównie starszymi płytami dlatego u mnie wygląda to tak:

Fatal Portrail 8/10
Abigail 10/10
Them 10/10
Conspiracy 10/10
The Eye 9/10
Spiders Lullaby 8/10
Graveyard 7/10
Voodoo 6/10
House of God 6/10
Abigail II 4/10 (na moje niepotrzebna nachalnie nastawiona na sentymenty słuchaczy, a zobaczcie jak słabsze jest np. "Mansion in Sorrow" od "A Mansion in Darkness" z "jedynki")
Puppet Master 9,5/10
Give Me Your Soul…Please 5/10
Obrazek
Awatar użytkownika
Summerisle
Master Of Puppets
Posty: 188
Rejestracja: 2 lata temu

Summerisle rok temu

KD to jeden z najważniejszych wykonawców w moim życiu słuchacza i fana. Kurwa, ile ja godzin spędziłem przy muzyce KD/MF to masakra. Na Mysticu mnie nie będzie, Mercyfula nie zobaczę. Kinga solo widziałem 2 razy: raz na trasie po "House of God" w 2001 i raz w 2019 na poprzednim Mysticu. Obydwa występy to była miazga totalna i doświadczenie, które na długo zapada w pamięć. Niewiele brakło, a w 1997 zobaczyłbym obydwa zespoły w Hali Wisły, ale ostatecznie starzy kasy nie dali i nie puścili mnie - miałem ledwie 14 lat wtedy.

Moja subiektywna ocena poszczególnych albumów KD:

Fatal Portrait 9/10
Abigail 10/10
Them 10/10
Conspiracy 10/10
The Eye 10/10
The Spider's Lullabye 7/10 (nie podoba mi się brzmienie tego albumu, stąd niska ocena)
The Graveyard 8/10 (przez wiele lat to był mój ulubiony KD, później mi trochę przeszło)
Voodoo 8,5/10
House of God 8/10
Abigail II 6-8,5/10 (ocena dziwna, bo A2 ma momenty na prawie 9, np. "Spirits", a z drugiej strony takie średniaki i nijakie wg mnie kawałki jak np. "Mansion in Sorrow")
The Puppet Master 6,5/10
Give Me Your Soul…Please 6/10

I MF:

Melissa 10/10
Don't Break the Oath 10/10
In the Shadows 8,5/10
Time 9,5/10 (album ocierający się o absolut - do 10 oczek brakuje mu chyba tylko tego, że nie jest ani Melissą ani Don't Break the Oath)
Into the Unknown 9/10
Dead Again 9/10
9 7/10
dodatkowo: The Beginning 9/10
Awatar użytkownika
brzask
Tormentor
Posty: 1715
Rejestracja: 2 lata temu
Lokalizacja: Kalisz

brzask rok temu

Koncert Mercyful na tegorocznym Mystic wypadł świetnie. Totalny cios i poprostu wirtuozeria z ich strony pod każdym względem. Na prawdę klasa!...i nie piszę tego wcale jako jakiś wielki fanatyk Duńczyka.
Ten wieczór należał do nich.
Obok takich nieśmiertelnych hitów jak 'A Dangerous Meeting' i 'Come to the Sabbath' chłopaki zaprezentowały też między innymi nowy kawałek 'The Jackal of Salzburg' - około 9cio minutowy rozbudowany kolos. Urywki już krążą w sieci.
There's something growing in the trees__Through time war prevails_____Wśród jeszcze żyjących kłamstw,
I think it's a different me
________Thoughts fears cast aside_____Gnębiących ten Biały Ląd..
____Face the consequence alone
____With honour - valour - pride
Awatar użytkownika
CzłowiekMłot
Moderator globalny
Posty: 2447
Rejestracja: 7 lata temu
Lokalizacja: Festung Posen

CzłowiekMłot rok temu



Nowy kawałek Mercyful Fate o którym tu i ówdzie było wspomniane. Całkiem ciekawy, a forma wokalna Diamonda niesamowita. W czerwcu gość skończył 66 lat!
Non Stop Kolor!

Browar, knajpa, dupy i metal!
Awatar użytkownika
dj zakrystian
Tormentor
Posty: 2698
Rejestracja: 7 lata temu

dj zakrystian rok temu

King rzucił szlugi, to i wokal się poprawił.
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem
Awatar użytkownika
Zsamot
Tormentor
Posty: 3782
Rejestracja: 7 lata temu
Lokalizacja: Gniezno

Zsamot rok temu

Tam były poważne problemy z serduchem. ale nic to, widać/ słychać, że jest super. Czekam na nowy album. ;-)
Użytkownika cechuje brak gustu i w ogóle elementarna słabość do tandety muzycznej.
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17537
Rejestracja: 7 lata temu

yog rok temu

Sk8 or die!

Obrazek
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Awatar użytkownika
TheAbhorrent
Tormentor
Posty: 579
Rejestracja: 3 lata temu
Lokalizacja: Midian

TheAbhorrent rok temu

Może King zasuwał w młodości na desce niczym Fenriz :D
Obrazek
kataton88
Tormentor
Posty: 407
Rejestracja: rok temu

kataton88 rok temu

Bardzo mam osobisty stosunek do KD & MF. A że mam inicjały jak macierzysta kapela Kinga, to nawet parafkę mam lekko stylizowaną na logo zespołu hehe.

Pamiętam sklep muzyczny w swoim mieście, gdzie bardzo ambitny właściciel zainstalował kucodoradcę, który stał przy stoisku z "metalami" i "doradzał" małolatom (sam miał koło 18 lat) szukającym muzycznej tożsamości, co jest tru, a co nie.
Wtedy miałem "Fatal portrait" już w łapie, ale ostatecznie kupiłem coś innego (nie wiem, czy bezpiecznie nie "Sumerian cry", co z perspektywy czasu nie było dobrym wyborem), co kucodoradca skwitował dość kwaśnym grymasem i sugestią, żebym jednak tego Kinga obadał.

Co się odwlecze, to nie uciecze. Kinga poznałem przez... mamę. Nie, mama nigdy nie słuchała metalu (no chyba, że podciągniemy pod to Deep Purple itd.), ale miała jakiś tam alternatywny gust (uwielbiała Pink Floyd), a w robocie typa, który miał ogólnie kręćka na punkcie wszelkiej muzyki. Coś tam się z nim zgadała, że syn słucha jakichś metali, no i się zaczęło...

Dostawałem do przesłuchania "wielopaki" płytek. Jakie to były strzały. Nie wiedziałem, co się dzieje. MF (dwie pierwsze) + KD (chyba do "The Eye"), ale też inne heavy - Manowar, Accept. Do tego Lacrimosa, DCD. Sponiewierało mnie mocno. Ale King najbardziej.


Wiele, wiele lat później trochę zapomniałem o Kingu. Urabiałem swoją byłą muzycznie co bardziej lajtowymi rzeczami, polubiła Judas Priest, Testament, klimaty typu Tiamat, Amorphis, a kiedyś dla jaj podrzuciłem jej Kinga z adnotacją "to na pewno ci się nie spodoba". Nie wiem, czy z przekory, ale wkręciła się jak ja ćwierć wieku wcześniej. Jak już się sypaliśmy, na spontanie kupiłem bilety na jebany Mystic. Że w razie czego spotkamy się jeszcze na Kingu (nieważne, że pod szyldem MF). Przyszedł jebany koronawirus i chuj bombki strzelił.



Moje subiektywne oceny Kingowych płyt:
Fatal Portrait - 9/10
Abigail - 10/10
"Them" - 9/10
Conspiracy - 10/10
The Eye - 9/10
The Spider's Lullabye - 8/10
The Graveyard - 10/10 - tak, tak, może i kretyński koncept, ale to najbardziej chora i opętana rzecz w dysko.
Voodoo - 8/10
House of God - 7/10
Abigail II - 6/10
The Puppet Master - 10/10 - ok, może nie stricte muzycznie, ale to chyba mój ulubiony koncept Kinga.
Give me your soul - 4/10 - poza tytułowym ta płyta mi przelatuje gdzieś obok i nigdy jej nie rozgryzłem.
Awatar użytkownika
encyklopedia metalu
Posty: 68
Rejestracja: 2 lata temu

encyklopedia metalu rok temu

W listopadzie minie cztery lata od premiery kawałka "Masquerade of Madness", a nowej płyty jak nie było tak ni ma.
blue_calx
Fallen Angel Of Doom
Posty: 356
Rejestracja: 4 lata temu
Lokalizacja: Judaszów

blue_calx rok temu

Zachęcony pozytywną recenzją kataton88, odpaliłem The Graveyard.
Niestety, do Them czy Abigail, czy to Conspiracy, to się nie umywa i parę razy miałem ochotę przełączyć.
Moje zdanie jest takie: na średnich płytach King wypada męcząco. Tutaj historia nie porywa i brakuje obłędu w głosie. Sytuację ratują solówki na gitarze. Lepiej odpalić np. "Time" od MF i na dzień dobry dostać dobrze skomponowane i klasyczne strzały.
edit: A teraz The Spider's Lullabye skutecznie spłukuje posmak po Cmenatrzu. Szkoda, że w Room 17 tak zajebali/nawiązali do riffu Masters of Puppets...

Mimo wszystko, tego pajonka kapciem nie ciepniesz.
Ostatnio zmieniony 04 kwi 2023, 13:06 przez blue_calx, łącznie zmieniany 1 raz.
Nothing inside.
Awatar użytkownika
dj zakrystian
Tormentor
Posty: 2698
Rejestracja: 7 lata temu

dj zakrystian rok temu

Brak obłędu w wokalu na Graveyard? Chyba innej płyty słuchaliśmy, bo już sam wstęp jest ostro poryty a i nawiedzony Waiting in the Dark czy schizolski Heads on the Wall robią posrany klimat.
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem
blue_calx
Fallen Angel Of Doom
Posty: 356
Rejestracja: 4 lata temu
Lokalizacja: Judaszów

blue_calx rok temu

No to widocznie gdzieś mi to obok przeleciało, bo coś mi tu po prostu nie siadło jak należy. Nie przekreślam, może kiedyś zaskoczy. W sumie teraz wszedłem w: http://www.darklyrics.com/lyrics/kingdi ... eyard.html i na pewno wejdę w temat jeszcze raz, porządnie.

Edit: za drugim razem + lyrics robi się dość gęsto. Sleep tight little baby faktycznie jest dość ciekawe i niepokojące. Gonię tekst z zainteresowaniem. 4 edity posta, ja jehe.
Ostatnio zmieniony 04 kwi 2023, 11:45 przez blue_calx, łącznie zmieniany 4 razy.
Nothing inside.
kataton88
Tormentor
Posty: 407
Rejestracja: rok temu

kataton88 rok temu

Wtedy, w połowie lat 90., oba Kingowe bandy mocno się naprodukowały, co musiało się odbić na jakości, ale też poniżej pewnego poziomu nigdy nie zeszły. Płyty były solidne i raczej bezpieczne jak wydana w tym samym czasie "Into the unknown". Na tym tle "Graveyard" się wyróżnia (albo, jak kto woli, odstaje od linii produkcyjnej) i dlatego jak żaden inny album podzielił słuchaczy. King sobie mocno pofolgował i albo chłonie się tę patolską atmosferę, albo uzna za wypadek przy pracy i wróci do innych płyt.

Z późniejszych Mercyfuli chyba najczęściej wracam do "Dead again". Nierówna, ale najbardziej urozmaicona. "Time" to mocne ciosy na początek (i chyba ostatnie tak mocne w całej dysko), ale potem bywa nudnawo.
dj zakrystian pisze: Brak obłędu w wokalu na Graveyard? Chyba innej płyty słuchaliśmy, bo już sam wstęp jest ostro poryty a i nawiedzony Waiting in the Dark czy schizolski Heads on the Wall robią posrany klimat.
Plus pedofilowaty I'm not a stranger, chory Up from the grave, opętana końcówka I am. Dopiero zamykacz wybija z tego chorego klimatu, a i koncept kończy się głupawo.
Awatar użytkownika
TheAbhorrent
Tormentor
Posty: 579
Rejestracja: 3 lata temu
Lokalizacja: Midian

TheAbhorrent rok temu

Problem z King Diamond jest taki, że od debiutu do "The Eye" to jest nadzespół. Wyświechtane hasła o płytach-pominikach i takie tam nie oddają zajebistości tych dokonań. Tak cały czas tworzyć niestety nie można i wydany po sporej przerwie "The Spider’s Lullabye" to z pół levelu niżej, kolejne niestety lepiej lub gorzej, ale właśnie w porównaniu do "The Spider’s...", a nie do wybitnych pierwszych pięciu.
Obrazek
Awatar użytkownika
Zsamot
Tormentor
Posty: 3782
Rejestracja: 7 lata temu
Lokalizacja: Gniezno

Zsamot rok temu

Graveyard to perfekcyjny album, zastanawiam się, jak można tam szukać minusów. Szukać, bo naprawdę bym musiał ostro z dupy mieć problemy, by tam były minusy (co to jest patolska atmosfera???). I to kontekście tej płyty, jak i całości dyskografii.
Użytkownika cechuje brak gustu i w ogóle elementarna słabość do tandety muzycznej.
blue_calx
Fallen Angel Of Doom
Posty: 356
Rejestracja: 4 lata temu
Lokalizacja: Judaszów

blue_calx rok temu

Pewnie chodziło o ten klimat rodem z thrilleru, który ujawnia się gdzieś w momencie powrotu narratora na tytułowy cmentarz.

Czy z dupy problemy trzeba mieć, żeby postawić The Graveyard po pierwszym odsłuchu niżej niż pierwsze 3-4 albumy... Trochę nadużycie (Tak samo, jak i moje ocenianie płyty po pierwszym odsłuchu i bez znajomości tekstu. :P Za co kalam się, bo ostatecznie nie jest źle i dość mocno się wkręciłem w historię, jaką przygotował Petersen). Nie zrozummy się źle - na Them (i Abigail) mi po prostu opada szczena, więc i poprzeczka była dość wysoko postawiona.
Nothing inside.
kataton88
Tormentor
Posty: 407
Rejestracja: rok temu

kataton88 rok temu

Dla mnie Abigail jest jedyną płytą w dysko, gdzie perfekcja ociera się już o mord na dziele. To jak oddychanie zbyt ostrym powietrzem na wysokości albo czytanie książki, gdzie styl jest tak znakomity, że trudno skupić się na samej treści. A przecież koncept Abigail jest też jednym z ciekawszych.

"Conspiracy" stawiam wyżej niż poprzedniczkę, bo tam są praktycznie same ciosy, ale nie nazwałbym jej perfekcyjną, bo kawałka "Lies" nigdy nie zdołałem polubić.

Co do Pajączka... Uwielbiam, ale to materiał, który powstał po reaktywacji MF, czyli w pewnym rozkroku. W takiej formule sens projektu stanął pod znakiem zapytania. King postawił więc mocno na konceptualność i budowany wokół niej klimat. Więcej luzu, więcej zabawy formą. Nawet jeśli stricte muzycznie nie był to poziom wcześniejszych wydawnictw, to myślę, że wylazł z tego obronną łapą. Dysko nie ucierpiałaby bardzo bez wiadomego sequela i ostatniej, ale reszta na czele z The Puppet Master i właśnie Graveyard to rzeczy godne.

Szkoda, że cisza wokół tego nowego płyta. Singiel zwiastował fajną, zwichrowaną historyjkę, a muzycznie zamiatał całą GMYSP.
Zsamot pisze: Graveyard to perfekcyjny album, zastanawiam się, jak można tam szukać minusów. Szukać, bo naprawdę bym musiał ostro z dupy mieć problemy, by tam były minusy (co to jest patolska atmosfera???).
Patolska, panie Zsamot, ponieważ bohaterowie historii nie są w pełni władz umysłowych, co bardzo mocno słychać w wokalach Króla. I to nie minus, ale największy atut tej płyty, którą zresztą oceniłem 10/10. A problemy z dupy to trzeba mieć, żeby się burzyć, gdy czyjś odbiór jest odmienny niż twój.
Ostatnio zmieniony 04 kwi 2023, 13:50 przez kataton88, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
TheAbhorrent
Tormentor
Posty: 579
Rejestracja: 3 lata temu
Lokalizacja: Midian

TheAbhorrent rok temu

Ja "Graveyard" lubię jak i całą twórczość obu zespołów Kinga, ale to jest "tylko" bardzo dobry album, a nie nadpłyta jak albumy wydane oryginalnie w Roadrunner. Myślę, że nie jestem w tym odosobniony i jestem ciekawy ile kawałków z "Graveyard" trafiłoby do jakiegoś topu utworów KD, gdyby takowy powstawał. Patrząc na całość to mam na prywatnej liście wyżej chociażby "The Puppet Master".

A już podając argumentum ad dupum to widać to też w ocenach ludzi z neta chociażby tu: https://rateyourmusic.com/artist/king-diamond
Obrazek
kataton88
Tormentor
Posty: 407
Rejestracja: rok temu

kataton88 rok temu

Graveyard nie ma co rozczłonkowywać. Tak jak większości późniejszych konceptów (choć jak trafiam na romantyczne klimaty, to często puszczam "So sad" z pominięciem reszty). Rzecz nie w tym, że Waiting czy Digging Graves są lepsze od Mansion in Darkness czy Twilight Symphony, bo oczywiście nie są, ale w całej historii tworzą niesamowity klimat, którego nie miały w takim stopniu wyżej oceniane i obiektywnie lepsze albumy. Kwestia akcentów. Klimat i sam koncept wylazły na pierwszy plan.
blue_calx
Fallen Angel Of Doom
Posty: 356
Rejestracja: 4 lata temu
Lokalizacja: Judaszów

blue_calx rok temu

Kataton88, zgadzam się całkowicie co do "Time". Pierwszą połowę znam na pamięć i czesze mi łeb każdorazowo - sick, sick, sickness.

Natomiast później tracę skupienie i z trudem w głowie przypominam sobie melodie z dwóch ostatnich numerów. Czasami dla relaksu próbuję odegrać na wiośle Nightmare be thy name, chociaż jest tam cholernie trudny fragment, który ze swoim niedzielnym podejściem do instrumentu rozkminiam od trzech lat, oraz Witches' dance, który to jest natomiast dużo prostszy. I daje w cholerę funu. Ktoś tu na forum z resztą pisał, że po prostu warto do utworów Mercyful Fate z gryfem podejść.
Nothing inside.
Awatar użytkownika
dj zakrystian
Tormentor
Posty: 2698
Rejestracja: 7 lata temu

dj zakrystian rok temu

Time jest płytą bardzo dobrą, ale trochę niżej od wybitnej In the Shadows, gdzie od pierwszego do ostatniego numeru trzymają najwyższy poziom kunsztu instruumentalnego i klimatu. W zasadzie zgodzę się, że na Time najlepsze szlagi znajdują się w pierwszej połowie, od Nightmare by thy Name do My Demon, to MF w najlepszym wydaniu, później jest bardzo dobrze, ale już bez geniuszu pierwszych numerów.
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem
Awatar użytkownika
DiabelskiDom
Moderator globalny
Posty: 4185
Rejestracja: 7 lata temu

DiabelskiDom rok temu

In The Shadows to płyta, której obecnie słucham najczęściej ze wszystkich od Króla i MF. Najczęściej słucham, najchętniej wracam a przy półtytułowym Shadows bądź Is That You, Melissa? to koń sam jedzie z miejscowości Valona.
Panzer Division Nightwish
Awatar użytkownika
dj zakrystian
Tormentor
Posty: 2698
Rejestracja: 7 lata temu

dj zakrystian rok temu

I jeszcze The Bell Witch i The Old Oak z nieziemskim, nawiedzonym klimatem. A w ostatnim numerze gościnnie zagrał sam Lars, który wtedy jeszcz grać potrafił całkiem godnie. Śmiało można postawić płytę obok dwóch pierwszych. MF wrócili w najlepszym stylu.
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem
blue_calx
Fallen Angel Of Doom
Posty: 356
Rejestracja: 4 lata temu
Lokalizacja: Judaszów

blue_calx rok temu

Zawsze mi się podobał ten jeden, jakby urwany z osobnej ścieżki odgłos w 3:24-3:25 w "A Dangerous Meeting", chodzi o słówko "time".

No mała rzecz, ale podkręca klimat. I żałuję, że nie wybrałem się na Mystic w zeszłym roku, bo czy znów będzie okazja ich zobaczyć w Polsce?

Jeśli tak, to idę jak w dym. Za ćmą.
Nothing inside.
Awatar użytkownika
TheAbhorrent
Tormentor
Posty: 579
Rejestracja: 3 lata temu
Lokalizacja: Midian

TheAbhorrent rok temu

DiabelskiDom pisze:
rok temu
In The Shadows to płyta, której obecnie słucham najczęściej ze wszystkich od Króla i MF. Najczęściej słucham, najchętniej wracam a przy półtytułowym Shadows bądź Is That You, Melissa? to koń sam jedzie z miejscowości Valona.
Oj tak, to album, do którego też wracam najczęściej. Myślę, że po latach mogę napisać, że nawet w moim prywatnym rankingu jest numerem jeden od MF.
Ostatnio zmieniony 06 kwi 2023, 13:49 przez TheAbhorrent, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
blue_calx
Fallen Angel Of Doom
Posty: 356
Rejestracja: 4 lata temu
Lokalizacja: Judaszów

blue_calx rok temu

Moim zawsze będzie dwójka. Dość zróżnicowana i cholernie wciągająca, przez te w miarę krótkie i nieskomplikowane historie, klimat wchodzi jak nóż w dupala gdy przychodzi baba do lekarza, a ten każe jej usiąść. Do In the Shadows potrzebuję jeszcze z 10 przesłuchań, nim mój tępy łeb przetrawi i uplasuje go na jakimś miejscu na liście, ale "Is that you..." to w moim odczuciu jeden z ich najlepszych utworów. Przy pierwszym odsłuchu szok był ogromny, bo jako gówniarz słuchałem dość sporo Nagłego Ataku Spawacza, który to zapożyczył sobie fragment tego kawałka. Dead Again wygrywa chyba jeśli chodzi o klimat niepokoju.

Edit: @TheAbhorrent Utwór to "Akt Łaski", podesłałem na priv, żeby nie robić niepotrzebnego zamieszania w wątku.
Ostatnio zmieniony 06 kwi 2023, 14:43 przez blue_calx, łącznie zmieniany 5 razy.
Nothing inside.
Awatar użytkownika
TheAbhorrent
Tormentor
Posty: 579
Rejestracja: 3 lata temu
Lokalizacja: Midian

TheAbhorrent rok temu

blue_calx pisze:
rok temu
jako gówniarz słuchałem dość sporo Nagłego Ataku Spawacza, który to zapożyczył sobie fragment tego kawałka.
Możesz napisać coś więcej lub wrzucić link? :D Zupełnie nie kojarzę twórczości Nagłego Ataku Spawacza.
Obrazek
blue_calx
Fallen Angel Of Doom
Posty: 356
Rejestracja: 4 lata temu
Lokalizacja: Judaszów

blue_calx rok temu

Jak już pisałem, łeb potrzebował min. 10 przesłuchań, żeby przemielić "In the shadows". Podzielam opinię, że to świetny album. Gitarowy duet wciąż dostarcza nam klimatycznego i ciekawego heavy metalowego grania. Perkusja świetnie dogaduje się z basem. King oddaje serce w wokalach i swoich historiach. Top quality! "Shadows" musi polecieć co najmniej raz na 24h, to zdecydowanie mój faworyt z tej płyty, genialna zabawa klimatem smutku i grozy (choć w gacie nie narobisz słuchając o północy), ale i radość z tworzenia.

Dużo trudniej mi przekonać się do Into the unknown, które jawi się jako nierówne. We will see...
Nothing inside.
Awatar użytkownika
dj zakrystian
Tormentor
Posty: 2698
Rejestracja: 7 lata temu

dj zakrystian rok temu

Na In the Shadows jest najwięcej tzw gitarowego grania, czyli multum riffów i genialnych solówek. Pod tym względem, jest to najlepsza płyta MF, a i klimatu nie brak, jest wręcz gęsto od mistycznych nastrojów, jak w The Old Oak czy Room of Goldan Air, to co się wyczynia w The Bell Witch.
Nagły Atak Spawacza to samplował nie tylko Mercyful Fate, ale i Darkthrone i Burzum. To tak na marginesie, że ktoś tu zaskoczony, że polscy hip hopowcy obeznani z metalową klasyką. Ale to raczej starsze składy. Dla nowszych to zbyt niebezpieczne i się nie sprzeda.
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem
Awatar użytkownika
DiabelskiDom
Moderator globalny
Posty: 4185
Rejestracja: 7 lata temu

DiabelskiDom 10 mies. temu

Odświeżyłem sobie pod wieczór Władcę Marionetek i muszę potwierdzić to, co jakiś czas temu koledzy pisali. Doskonała płyta. Rewelacyjnie przebojowa, cudownie riffowa, zacnie tekstowa/konceptowa i świetnie brzmiąca. Na dwa ostatnie duże Króle to miałem sporo czasu wywaloną roladę, bo wystarczały mi pierwsze trzy, plus okazjonalnie kilka następnych (które swoją drogą też muszę sobie odświeżyć, bo nie słuchałem z 12 lat, jak nie więcej). Jednak od jakiegoś czasu The Puppet Master wkracza razem z drzwiami do czołówki albumów sygnowanych królewskim wokalem. Mega zajebiaszcza płyta.
Panzer Division Nightwish
Awatar użytkownika
biały86
Posty: 24
Rejestracja: 11 mies. temu
Lokalizacja: skup metali kolorowych MIEDZIEX

biały86 10 mies. temu

dj zakrystian pisze:
rok temu
Na In the Shadows jest najwięcej tzw gitarowego grania, czyli multum riffów i genialnych solówek. Pod tym względem, jest to najlepsza płyta MF, a i klimatu nie brak, jest wręcz gęsto od mistycznych nastrojów, jak w The Old Oak czy Room of Goldan Air, to co się wyczynia w The Bell Witch.
Nagły Atak Spawacza to samplował nie tylko Mercyful Fate, ale i Darkthrone i Burzum. To tak na marginesie, że ktoś tu zaskoczony, że polscy hip hopowcy obeznani z metalową klasyką. Ale to raczej starsze składy. Dla nowszych to zbyt niebezpieczne i się nie sprzeda.
Dla mniej kumatych - niejaki Fazi z "Nagłego" w swojej solowej karierze popełnił kawałek gdzie wymienia wprost kapele, które szanuje m.in. "pozdrawiam Darkthorna i Immortala - z nóg mnie to zwala". Ale i tak "Kaktus pana Mariana" (czyli historia rzadko podlewana) lepszy.

Natomiast jeśli na In the Shadows jest najwięcej gitary, to Dead Again polecam, jeśli nie było porządnie przesłuchane. Obydwie uważam za najlepsze w dysko MF.
Z tym, że Dead Again jakby jeszcze bardziej chwyta za flaki. Klimat chłodniejszy, ciemny, w porywach nawet schizoidalny; muza w sam raz powiedzmy do klimaciarskiej popijawy w altance kiedy akurat prąd szlag trafił. Tak samo mamy hicior - Old Nick, czy epopeję na miarę Legend of Headless Rider, tytułowe Dead Again. A "Banshee" to chyba najlepiej pasujący do wokalu tytuł ever.
Płyta gitarowa, czysta, bez zbędnych ozdobników, ale co więcej - na której znajduję najwięcej tych nieoczywistości w riffach, gdzie już łapiesz ten zmienny groove i w głowie dopowiadasz już sobie co będzie dalej, i właśnie wtedy gitara robi psikusa i gra coś kompletnie wbrew tej intuicji - i jest to zajebiste.
Awatar użytkownika
Odin Quincannon
Posty: 72
Rejestracja: 8 mies. temu

Odin Quincannon 7 mies. temu



PODAJ DYSKOGRAFIĘ | King Diamond i Mercyful Fate | NOISECAST 16 ft. Łukasz Orbitowski
blue_calx
Fallen Angel Of Doom
Posty: 356
Rejestracja: 4 lata temu
Lokalizacja: Judaszów

blue_calx 7 mies. temu

@up
Całkiem spoko podcast. Może nic odkrywczego, ale pojawiły się dość trafne i ciekawe spostrzeżenia odnośnie samych płyt.

Podobnie miałem, że z początku wokale coś mi nie grały, ale coś jednak przyciągało. I wtedy za którymś razem wjeżdża Desecration of Souls, w czasie powrotu wieczornym autobusem i wszystko się zmienia - zostałem jebnięty strzałą czarnego amorka, long live the King. Mam sporo jeszcze jednak do nadrobienia, bardziej z Kinga, niż z MF, bo tych mi zostało jeszcze przesłuchać kilka razy Into the unknown i 9.
Nothing inside.
Awatar użytkownika
TheAbhorrent
Tormentor
Posty: 579
Rejestracja: 3 lata temu
Lokalizacja: Midian

TheAbhorrent 7 mies. temu

Osobiście poznałem twórczość zespołów Kinga w drugiej połowie 90s i mam bardzo podobnie do panów z podcastu. Patrząc całościowo to Mercyful Fate > King Diamond. Kocham solowe płyty Kinga, jednak głównie pierwsze 5, do "The Eye". Kolejne mają momenty, w szczególności "The Puppet Master", ale to nie są albumy, które po latach wybieram wzrokiem po sidikach w poszukiwaniu muzyki do wrzucenia. Płyty MF od pierwszej do ostatniej uważam za wybitne i wypełniają moją chatę dźwiękami często, ostatnio chociażby "9" i "In the Shadows". Najmniej lubię "Dead Again", ale jeżeli tak dobra miałaby być najsłabsza płyta w dyskografii... Zawsze mnie dziwi, że ten zespół pozostaje taki niszowy i wręcz zapomniany wśród starych słuchaczy i niepoznany wśród młodszych. Nie sądzę może, że to materiał na wypełnianie hal jak Iron Maiden, ale nie na aż taką mizerię jaka staje się udziałem MF i KD na Spotify (a to jednak coś mówi, szczególnie o zainteresowaniu wśród kolejnych pokoleń). To co wyczyniają Shermann i Denner zasługuje moim skromnym zdaniem na zdecydowanie większe uznanie.

Inny temat. Panowie w pewnym momencie podcastu krytykują Livię Zitę, żonę Kinga, za jej wokalizy. Nie do końca to rozumiem. Ciężko powiedzieć, że kobieta jest tam na siłę wrzucana i kaleczy, bo swoją obecność zaznaczyła głównie na "The Puppet Master" gdzie była potrzebna w opowiadanej historii i wypadła całkiem spoko. Natomiast bez niej King być może by już po prostu dał sobie spokój, bo to ona pomaga mu wyciągać wokalne górki podczas koncertów i podobno miała duży udział w przekonaniu go do powrotu na scenę parę lat temu po przerwie spowodowanej m.in. poważnymi problemami zdrowotnymi.

Co do tekstów to cóż, taka to konwencja. Nigdy nie uważałem ich za super wybitne liryki, bo dzięki młodzieńczemu zainteresowaniu Cradle Of FIlth dość szybko trafiłem na poezję np. Shelley'a i Baudelaire'a i potrafiłem dostrzec różnicę. Były jednak bardzo klimatyczne i "gęste". Powrót po latach bywa faktycznie rozczarowujący, ale nie ze względu na tematykę, a niestety na jakość. One nie są "gęste", są pretensjonalne i niestety często dość grafomańskie, nawet, a może zwłaszcza, w zestawieniu z podobnymi tematycznie tekstami Daniego Filtha.

Ciekawe kiedy/czy doczekamy się premiery nowej muzyki. Sytuacja jest kuriozalna, bo od ładnych paru lat ciągnie się temat albumów obu tych zespołów (był już nawet merch :D ). Czy to nie jest tak, że płyta KD jest podobno nagrana? Jeżeli tak, to na co czekają? Z kolei grany na koncertach kawałek MF "The Jackal Of Salzburg" jakoś mnie nie zachęcił. Jeżeli jednak coś tworzyli, to czy zeszłoroczne koncerty nie rozbudziły zainteresowania zespołem na tyle, żeby coś wydać? Może zatem w obu przypadkach to tylko gadka, a niczego do wydania nie ma? Cytując kosmiczną sagę mam złe przeczucia co do tego. Gorsze mimo wszystko do nowego KD niż MF.
Obrazek
blue_calx
Fallen Angel Of Doom
Posty: 356
Rejestracja: 4 lata temu
Lokalizacja: Judaszów

blue_calx 7 mies. temu

Zgadzam się co do kwestii żony Kinga, mnie jakoś nie razi na Give me your soul... please.

Bardziej razi mnie podje..., znaczy mocna inspiracja riffem z Painkiller do utworu Never Ending Hill. :D A o tym ci panowie nie wspomnieli... A wręcz zachwalali!
Nothing inside.
kataton88
Tormentor
Posty: 407
Rejestracja: rok temu

kataton88 7 mies. temu

Zita (bajdełej mój psiak się tak wabi, ale bez związku z małżonką Kinga) na "marionetce" robi zajebistą robotę, a "dawaj duszyczkę" ani nie psuje, ani nie ratuje.
Awatar użytkownika
DiabelskiDom
Moderator globalny
Posty: 4185
Rejestracja: 7 lata temu

DiabelskiDom 7 mies. temu

Proste, na The Puppet Master, jak oni razem śpiewają np "we will never forget that niiiight" to wręcz zajebista czapa jest. Nie wiem do czego się przyczepić.

Aha, redaktornia Noise, to czemu tu się dziwić ;)
Panzer Division Nightwish
Awatar użytkownika
biały86
Posty: 24
Rejestracja: 11 mies. temu
Lokalizacja: skup metali kolorowych MIEDZIEX

biały86 7 mies. temu

TheAbhorrent pisze:
7 mies. temu
Co do tekstów to cóż, taka to konwencja. Nigdy nie uważałem ich za super wybitne liryki, bo dzięki młodzieńczemu zainteresowaniu Cradle Of FIlth dość szybko trafiłem na poezję np. Shelley'a i Baudelaire'a i potrafiłem dostrzec różnicę. Były jednak bardzo klimatyczne i "gęste". Powrót po latach bywa faktycznie rozczarowujący, ale nie ze względu na tematykę, a niestety na jakość. One nie są "gęste", są pretensjonalne i niestety często dość grafomańskie, nawet, a może zwłaszcza, w zestawieniu z podobnymi tematycznie tekstami Daniego Filtha.
Nie wiem, w którym miejscu są pretensjonalne? Grafomania - przeświadczenie o zajebistości swojego dzieła, które w rzeczywistości jest nieporadnym gównem.
To nie ten przypadek, zupełnie. To, że teksty nie są trzynastozgłoskowcem i bywają naiwne, to jeszcze żaden problem w muzyce metalowej.
Filth - w tym mogę się zgodzić - ma niezrównane teksty od strony warsztatowej.

Poza tym, niektóre z tekstów uważam za genialne w swojej prostocie "(...)the dogs are howling. We, dogs, know when you approach!(...)"
albo "(...)I guess I would be scared - if I weren`t already dead. But my blackened heart has told me - noone really cares anyway(...)"

Polecam wziąć Conspiracy - obiektywnie najlepszy album.
To co tam w warstwie tekstowej nieskładne, czasem głupkowate (czytając surowy tekst, bez muzy) nabiera uderzającego w mordę, szaleńczego sensu w całej oprawie muzycznej. Gonitwa niegramatycznych myśli, na złamanie karku, wśród nawałnicy dźwięków. Majstersztyk, najlepiej opowiedziany muzycznie sen wariata, i to jeszcze jako cały koncept-album. Change my mind.
Awatar użytkownika
TheAbhorrent
Tormentor
Posty: 579
Rejestracja: 3 lata temu
Lokalizacja: Midian

TheAbhorrent 7 mies. temu

Z albumów Kinga całościowo też najbardziej chyba lubię "Conspiracy", chociaż wszystkie do "The Eye" uwielbiam. Napisałem tak o lirykach, bo z tego co pamiętam sam King w wywiadach zdaje się je uważać za nie wiem jak głębokie historie. Co nie znaczy, że nie są wciąż urocze na swój sposób, nie chcę po tych tekstach "jechać", MF i KD to ścisły top moich uwielbionych zespołów.
Obrazek
blue_calx
Fallen Angel Of Doom
Posty: 356
Rejestracja: 4 lata temu
Lokalizacja: Judaszów

blue_calx 7 mies. temu

Teksty jak teksty, trudno opowiedzieć w prosty sposób historię i jednocześnie sadzić jeden środek stylistyczny za drugim. W założeniu mamy dostać dość krótką opowieść, a nie wiersz.
Nothing inside.
Awatar użytkownika
TheAbhorrent
Tormentor
Posty: 579
Rejestracja: 3 lata temu
Lokalizacja: Midian

TheAbhorrent 6 mies. temu

Obrazek
blue_calx
Fallen Angel Of Doom
Posty: 356
Rejestracja: 4 lata temu
Lokalizacja: Judaszów

blue_calx 5 mies. temu

In the Shadows właśnie robi drugie kółko na CD. świetna muzyka, gitary na miarę technicznych swych możliwości robią coś unikatowego wraz z Kingiem. Rytmika = dynamika, jest bez zarzutu. Baśnie na płycie. Sztos materiał, a przecież nie jeden w dorobku tych znakomitych artystów.
Nothing inside.
Awatar użytkownika
darnoksss
Master Of Reality
Posty: 215
Rejestracja: 7 mies. temu

darnoksss 5 mies. temu

Wczoraj przesłuchałem sobie Meliskę na uspokojenie dwa razy pod rząd. Utwierdziłem się w przekonaniu, że to jeden z najwspanialszych albumów metalowych w ogóle. Kult totalny :)
polki nie dawajcie polakom, dawajcie arabom
Awatar użytkownika
Hajasz
Raubritter
Posty: 5307
Rejestracja: 6 lata temu
Lokalizacja: Opole

Hajasz 2 tyg. temu

Jako, że wczoraj po dobrej dekadzie poleciały MFy sprawdzam temat a tu raptem trzy strony w większości zwykłego pierdololo tudzież jakieś tabelki z wynikami a chyba, przecież, podobno MF to total kult i chuj wszystkim w dupę. Najładniej zaczął Gruby Wiór, który już z samego początku pozrywał dzieciom to i owo i palcem kazał wypierdalać z piaskownicy. No ale miało być o MFie. Melissa to takie sobie hejvovanko. Fajnie to gra, japa się cieszy bo gitarki proste jak patyk do szaszłyka i każdy jebaniec pewnie na powietrznej gitarze samoistnie jakiś riff odegra. Ja sam wczoraj kilka razy się złapałem na tym, że po tylu latach pamiętam co za chwilę będzie grane. Drugi MF pewnie uważany za filar pierwszej fali bleku, której jak wiemy nigdy nie było dalej niesie kaganek hejviorka dla pyzatych chłopców, którzy w pobliskim sklepie muzycznym zakupili naszywki. Sam miałem takie i dumnie nosiłem na niebieskiej katanie choć najbardziej byłem dumny z Saxon tej z debiutu bo świeciła w ciemnościach. Wracając do dwójki MF to nadal świetny album, który chyba tylko odrobinę lepszy od Melisski no ale ma tę kultową okładkę więc to musi być ta mityczna fala. Gładząc wąsa chyba jednak taki kawałek jak Satan's Fall z Melisski jest lepszy niż całościowo Don't Break... I kiedy wydaje ci się, że oto ogień, który parzy najbardziej i tak pozostanie otrzymujesz po blisko dekadzie płytę In The Shadows, która rozpierdala całe twoje rozumowanie. Zapomnij o Melissie, zapomnij o Don't Break jest In The Shadows najlepszy album MF i nie ma nikt, absolutnie kurwa nikt argumentów, które stanowią inaczej. Ta płyta ma tyle odnośników do dwóch wcześniejszych, które można uznać za swoiste rozliczenie się z przeszłością. To na trzecim albumie gitary zagrały najlepsze riffy i solówy. Na trzecim albumie gruby i baterie masakrują nienarodzonych i na tym trzecim albumie Król podłożył najlepsze wokalizy. Nie ujmuję absolutnie niczego płytom MF nr 1 i 2 no ale jakby nie słuchać to In The Shadows jest tym pierdolonym arcydziełem, które pozostawiło daleko w tyle wcześniejsze kulty. Tamte płyty są dalej kultami ale trójka MF to jest pierdolony arcykult i tak już pozostanie.

Pewnie na długi weekend majowy przysiądę do solowych płyt króla bo także z dobre parę lat nie słuchałem i sprawdzę czy jeszcze mój ranking jest aktualny. Oto słowo pańskie.
GRINDCORE FOR LIFE
Awatar użytkownika
dj zakrystian
Tormentor
Posty: 2698
Rejestracja: 7 lata temu

dj zakrystian 2 tyg. temu

Pisałem wcześniej, że In the Shadows najlepsze. To żeś nasłuchał tych Mercyfuli, aż trzy płyty. I tak dobrze, że nie skończyło się na demówkach i debiucie. Heheszki.
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem

Wróć do „Heavy / Speed / Power Metal”