Ruda.06030 pisze: ↑4 lata temu
Sama muzyka jest według mnie na naprawdę wysokim poziomie, a podchodzenie do zespołu pod względem osobistości troche mija się z fenomenem słuchania muzyki.
Nie każdy potrafi oddzielić dzieło od twórcy – np. ja nie potrafię.
Jeszcze za czasów studenckich, czyli jakieś 8-10 lat temu, zanim Nergal zyskał status pełnoprawnego celebryty, czytałem z nim wywiad w jakiejś gazecie. Stwierdził w nim, że gdyby w jego twórczości chodziło tylko o muzykę, to już dawno przestałby to robić – bo tak naprawdę chodzi o MISJĘ. Już wtedy, jako niewinny młody człowiek, stwierdziłem, że jest to typ dość żenujący. Wszystko, co nastąpiło w późniejszych latach utwierdziło mnie w tym przekonaniu.
Wydanie swojej biografii w wieku 35 lat („Spowiedź heretyka. SACRUM PROFANUM” – lol), w której m.in. jedzie po byłej partnerce, dziecinne akcje z biblią, Jezusikiem przybitym do kutasa, deptanie wizerunku matki gąski, popierdalanie w koszulce z napisem „Jebać twojego boga”, wieszanie się na krzyżu… Przykłady można mnożyć. Tylko czekać, aż Nergal porzuci wszelką pretensję i jak Miley Cyrus wyskoczy do fanów z gołym chujem w ramach swojej misji – „rock out with your cock out”. Wróć, już to zrobił…
Tak więc tak; Nergal to dla mnie szczyt żenady i nie potrafię go traktować poważnie – podobnie jak jego twórczości.