Nie jest wyłącznie dla dzieci, tylko domyślnie dla dzieci, dlatego właśnie dzieci ten produkt reklamują. Jak coś jest dla kogoś, to jest dla kogoś, a to, że ktoś inny też może to spożywać jest rzeczą drugorzędną. Strepsils jest dla ludzi z bólem gardła, ale można sobie też possać jako landrynkę, Gerber jest dla dzieci, ale może go też jeść Robocop.
Też nie ogarniam, po co twierdzić, że Death słuchają tylko wielcy fani (death)metalu.Nadal nie rozumiem, po chuj się rozpisywać i zaklinać rzeczywistość.
A nie przyszło ci do głowy, że spece od marketingu w tej firmie mają w dupie to czy ten napój kupi pan Rysio z warsztatu samochodowego czy pani Genowefa obecnie bezrobotna tylko najprostszy zabieg jaki zna świat aby produkt reklamowała znana i bogata gęba.
Czemu miałaby mi nie przyjść do głowy rzecz tak oczywista?
Bo nie napisałeś huehuehue.
Pampersy są dla bobasów, ale myślę, że spece od marketingu mają w głębokim poważaniu, czy też je nosisz.
Hahaha to mnie ubawiło nieźle. A teraz tak trochę filozoficznie, bo co to w ogóle za pojęcie "niedzielny słuchacz"? Jest wszystkim nam znanym pojęcie, "niedzielny kierowca". Jak by to porównać i zinterpretować? Ten ma słuch, a ten drugi ma samochód.
Chociażby Behemoth...
Zespół, który po black metalowych początkach poszedł w kopiowanie pomysłów Morbid Angel i Nile, to lepsza definicja death metalu od Death. Acha. ... może jednak skorzystaj z opcji: wyloguj się.
Czyli Behemoth to nie zespół death metalowy, ok.dj zakrystian pisze: ↑2 lata temuZespół, który po black metalowych początkach poszedł w kopiowanie pomysłów Morbid Angel i Nile, to lepsza definicja death metalu od Death. Acha. ... może jednak skorzystaj z opcji: wyloguj się.
Czyli typowe pierdolenie, że coś nie jest czymś, bo "coś tam coś tam". Behemoth w ciul czasu grał death, więc jest to również kapela death metalowa.dj zakrystian pisze: ↑2 lata temuOczywiście, że nie. Behemoth czerpał jedynie z death metalu i to w pewnym okresie. Podstawą zawsze był black metal. Do niego powracali już od Evangelion a ostatnia nie ma nic wspólnego z dm.
Zaraz zaraz.. sam zaczynasz temat, że Behcio bardziej definiuje dm a następnie to ja mam się tłumaczyć? No tu rozjebałeś dostatecznie Gdzie niby Beh jest definicją dm, bo sam tak napisałeś. Czekam z wielką nadzieją na konstruktywną odpowiedźDerelict Machine pisze: ↑2 lata temuNo to teraz jeszcze musiałbyś zdefiniować co dla ciebie jest 100% death metal esencją, przy czym ja nigdy nie twierdziłem, że ich styl to 100% proto death metal... Tak więc: Po pierwsze nie chce mi się bawić w tą gierkę, po drugie byłby to offtop (już jest).
Może ludzie w twoim otoczeniu srają i szczają pod siebie więc możesz nie wiedzieć, że ten producent ma w ofercie takie rzeczy dla ludzi dorosłych i schorowanych. Bywa co nie?Nekroskop pisze: ↑2 lata temuPampersy są dla bobasów, ale myślę, że spece od marketingu mają w głębokim poważaniu, czy też je nosisz.
Death nie jest domyślnie ani dla "niedzielnych" słuchaczy death metalu, ani "wielkich" fanów death metalu - jest dla każdego, kto metalu lubi posłuchać, zwłaszcza wziąwszy pod uwagę zmiany stylu, które przeszła ta kapela. Tworzenie narracji jakichś stopni wtajemniczenia, gdzie coś jest dla giermka, a coś dla rycerza nazwałbym właśnie waszym ulubionym terminem lajfmetal.
Chyba prędzej wie właśnie osoba, która ma takich ludzi w swoim otoczeniu, ale te produkty nie noszą już nazwy "Pampers", o ile mi wiadomo. No ale po kiego chuja drążyć metaforę, kiedy oczywistym jest, o co chodziło? Robi się jak z "grożeniem nożem", bo ktoś powiedział, że mu się nóż w kieszeni otwiera.
Cztery przyłożenia w jednym meczu! A potem się ożenił...
Atheist - nie sądzę
W obrębie albumu. Na debiucie chwyci tytułowy i się okaże, że co to ma być, gdzie w reszcie takie wpadające w ucho solówki? Z Grave można pomylić.
Ja bym się pod tym podpisał, przyznaję. Spirytual to mój ulubiony Death, później równo Symbolic i Human, dalej Dżuma, dalej reszta. Generalnie uwielbiam, grupa bez słabego albumu, nawet jeżeli to metal dla niemetalowców jak ja.Pioniere pisze: ↑rok temuNa Spiritual Healing nie powiedziałbym nigdy, że jest jakiś niedosyt emocji, piosenkowości również, jak i pięknych melodii. Human to mocno techniczna, ale i nie pozbawiona ciężaru płyta, stająca dokładnie po środku miedzy techniką, a ciężarem surówki wczesnych nagrań i późniejszym progresywnym graniem. Mnie się tu wszystko, wraz z rozwojem grupy, ładnie zazębia i uzupełnia.
Pamiętam tych pirackich lordów. Był taki okres, że kilkaset kaset z tym paskudnym biało i żółto-czarnym logo mi się walało po domu...