Awatar użytkownika
Nucleator
Moderator globalny
Posty: 1726
Rejestracja: 6 lata temu
Lokalizacja: LIPSK

Re: Desaster

Nucleator 2 lata temu

Kiedy w moje włochate łapy wpadł w końcu najnowszy, cuchnący siarką owoc nagrań muzyków Desaster, liczyłem na album, który mną sponiewiera niczym Divine Blasphemies czy choćby The Arts of Destruction. W głowie układałem laudacje, pseudowykwintne porównania i liczne epitety, którymi będę opisywał Churches Without Saints na yogowym forume. Tymczasem z każdym kolejnym przesłuchaniem byłem coraz bardziej skonfundowany, bo nie bardzo wiedziałem, co o niej tak naprawdę sądzić. Z jednej strony ze strony kompozytorskiej nie ma się za bardzo do czego przyczepić. Pierwszy (nie licząc krótkiego intro) kawałek o tytule Learn to Love the Void wywołuje bardzo pozytywne wrażenie - podoba mi się utrzymany w średnim tempie riff, a melodyjne zagrywki gitarowe w dalszej części tej kompozycji przywołują zawsze miłe echa Tyrants of the Netherworld. Następne Failing Trinity to już utwór zajeżdżający bardziej nowszym Desaster, który z kolei ze względu na swoje żwawe niczym przyrost inflacji w Polsce tempo pasowałby w sam raz na wspomniane wcześniej The Arts of Destruction. Nie zawsze jednak jest tak dobrze - weźmy na ten przykład Exile Is Imminent, które z jednej strony ujmuje fajnym mimo swojej prostoty riffem, jednak później przeistacza się w toporny i dość nijaki twór. A Desaster i jałowe granie na jedno kopyto to - jakby to dziwnie nie brzmiało - grzech co najmniej ciężki. Na dodatek zaraz potem wskakuje powolny utwór tytułowy, który też niestety jest jakiś "niewyraźny" i po prostu nudny, a powtarzana w pewnym momencie fraza o kościołach bez świętych po prostu zaczyna irytować. W zamyśle muzyków wynagradzać te dwa wolne smęty wynagradzać ma niespełna trzyminutowe Hellputa. Jednak nie zmienia to obrazu wykreowanego przez poprzednie dwa utwory, bo ponownie brakuje tu dynamiki, energii i piekielnego ognia. Zwłaszcza jeśli przypomnimy sobie, że kiedyś niemieckie czarty zabijały takimi pociskami jak choćby przezajebistym Sacrilege.

Ożywienie wnosi dopiero Sadistic Salvation, który jest moim ulubionym kawałkiem z tej płyty. Piękny strzał w pysk, który cudownie pompuje krew w żyłach,a gdzieś w połowie zwalnia, oferując jednak przy tym bardzo interesujące zwolnienie rodem z trzeciego długograja. Desaster nie spuszcza też z tonu w Armed Architects of Annihilation, które będzie miłe dla każdego fana starego teutońskiego thrashu i na całe szczęście nie robi tego już do końca czasu trwania omawianego teraz krążka. Na uwagę zasługuje zwłaszcza wspomniany wyżej przez admina utwór Endless Awakening, który jest skrzyżowaniem klimatów z A Touch of Medievial Darkness z Tyrants of the Netherworld. Bez wątpienia jest to też zasługa brzmienia, które w porównaniu do poprzednich pozycji jest bardziej oldskulowe i brudne.

Przechodząc zatem do podsumowania, muszę przyznać, że pomimo moich utyskiwań słuchało mi się Churches Without Saint przyjemnie i nie musiałem się zmuszać do kolejnych odsłuchów. Nie mogę jednak być zaślepionym niczym przeciętny młody fan Mentzena na jego występ u Stanowskiego i z drugiej strony jednak pomimo mojej sympatii do niemieckiej grupy jestem zobowiązany do wystawienia jej żółtej kartki. Liczę jednak na rychłe zadośćuczynienie z waszej strony.
Ryszard pisze:
5 lata temu
Trochę za dużo wina, przystojny kolega w koszulce Dissection, At the Gates z dyktafonu... I zaraz pedałują się tekie satany w parku na ławce, za ręce się trzymają... Teczowy Black Metal hahahaha

Tagi:
Awatar użytkownika
Vortex
Tormentor
Posty: 2979
Rejestracja: 7 lata temu
Lokalizacja: Strzałkowo

Vortex 2 lata temu

Tak, dziwne wrażenie zostawia po sobie też krążek, takie słodko-gorzkie. Bo tak jak piszecie; tak to dobry album, tak nie ma się za bardzo do czego przyczepić, a jednak gdzieś coś tam nie pasuje. Mi chyba za dużo zwolnień tutaj troszkę nie pasuje. Bardzo dużo średnich temp, co troszkę wyhamowuję dzikość, którą tak zawsze w nich lubiłem. No cóż, może z czasem album zyska, bo tak jak pisał @Nucleator , kompozycyjnie absolutnie nie ma się do czego przyczepić.
"Between Shit and Piss we are Born"
Awatar użytkownika
Marduk666
Tormentor
Posty: 1031
Rejestracja: 7 lata temu
Lokalizacja: Jarosław

Marduk666 2 lata temu

Ja w ogóle na tej płycie nie zanotowałem dizasterowych, wyrywających z kaloszy riffów. No i brzmienie jakieś takie przymulone. Słuchałem tylko dwa razy więc może jeszcze docenię, a na razie to wolę posłuchać sobie poprzednich albumów co czynię od około tygodnia bo naszła mnie z okazji nowego albumu ochota na Desaster i na boga, to są takie przechuje, takie skurwysyny jebane, że po każdej płycie (oprócz ostatniej) jestem zmasakrowany totalnie!
Awatar użytkownika
Szajtan
Tormentor
Posty: 2982
Rejestracja: 4 lata temu
Lokalizacja: From Hell

Szajtan 2 lata temu

Koncertowe video do utworu Learn to Love the Void.
I am Satan's generation and I don't give a fukk.
Awatar użytkownika
Marduk666
Tormentor
Posty: 1031
Rejestracja: 7 lata temu
Lokalizacja: Jarosław

Marduk666 rok temu

Bezczelna podjebka czy tak wyszło?? ;)

3:15


1:40
Awatar użytkownika
Blind
Tormentor
Posty: 1854
Rejestracja: 7 lata temu

Blind 5 mies. temu

Zasłuchuję się ostatnimi czasy w The Oath of an Iron Ritual i nie mogę wyjść z podziwu jaki to fajny materiał. Okazuje się, że można osiągnąć podniosłość nie uciekając się do innych środków niż tych, które są podstawą w muzyce metalowej, czyli gitar. Bo tutaj co chwilę Niemiec gra sobie riffy oparte czy to raz na blacku, czy to raz na thrashu, czy to raz na heavy metalowych melodiach i tworzy to klimat jak sto wujków. Subiektywnie, apogeum osiąga to w The Denial. Tam jest totalne mistrzostwo.
UP THE VERONICAS
KIERWA TAKE ME ON THE FLOOR TARARATA TARARARA
yog pisze:
rok temu
polerowanie niemca to kwestia zdrowotna!
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17538
Rejestracja: 7 lata temu

yog 5 mies. temu

A czegóż się innego @Blindziu spodziewać po mistrzach krzyżackiego riffu! Dla mnie wspomniana przez Ciebie płytka niestety oczko jak nie dwa niżej od wcześniejszego The Arts of Destruction, ale i oczko wyżej niż ostatnia, która w sumie też jest wciąż spoko, bo Desaster to po prostu całościowo zajebiście równa kapela.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
deathwhore
Tormentor
Posty: 4455
Rejestracja: 7 lata temu
Lokalizacja: bojkot kadry moderatorskiej

deathwhore 5 mies. temu

No piszą fajne riffy, piszą fajne melodie, ukręcają fajny klimat, szkoda tylko, że ostatecznie tak fajnych nie komponują, na jakie wskazywałyby elementy składowe. A precyzyjniej - rozwlekają te numery tak, że pijak pod sceną będzie zachwycony kolejnym powtórzeniem, ale niepijak w innych warunkach może zacząć się nudzić.
Nebiros pisze:
4 lata temu
A w dupe lubisz? ja slucham nightwish i Blind Guardian
Awatar użytkownika
darnoksss
Master Of Reality
Posty: 215
Rejestracja: 7 mies. temu

darnoksss 5 mies. temu

Dzisiaj w autobusie słuchałem sobie 666 - Satan's Soldiers Syndicate. Hit na hicie, tylko brzmienie moim zdaniem dużo słabsze niż ich najlepsze płyty czyli pierwsze 3. Ostatnie dwie też brzmią moim zdaniem lepiej.
polki nie dawajcie polakom, dawajcie arabom
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17538
Rejestracja: 7 lata temu

yog 5 mies. temu

Marduk666 pisze:
rok temu
Bezczelna podjebka czy tak wyszło?? ;)
A może być po prostu inspiracja? ;)
Destroy their modern metal and bang your fucking head

Wróć do „Thrash Metal”