Przecież jest "Live Shit". Tam jest Meta w rewelacyjnej formie scenicznej i spokojnie można to porównać właśnie do klasyków w rodzaju Ironowego LAD.
Przecież jest "Live Shit". Tam jest Meta w rewelacyjnej formie scenicznej i spokojnie można to porównać właśnie do klasyków w rodzaju Ironowego LAD.
Koncert Mety z Woodstock 94, miałem na VHS. Zajechany do bólu. Świetnie wypadli, choć dźwięk kulał. Jason i jego wokale w seek and destroy rozpierdalały. James z quasi irokezem na łbie, grał z pasją maniaka. Hammett wymiatał jak trzeba, choć już wtedy kaczki nie skąpił. No i Lars... o tu grał bardzo dobrze. Koncert nagrany z TvP2.Zsamot pisze: ↑rok temuTeż mam ten sam box. Totalny koncert. Jedynie muszę sobie Blu ray kupić, bo kaset video już nie obejrzę.
Nie wiem, jak tam na Zachodzie, ale to w Polsce nigdy nie chodziło za małe pieniądze. Ja to i kilka dobrych tytułów kupiłem przez ogłoszenia na rockmetal.pl.
To jest pewna cezura Metallici. Jeszcze koncert na Woodstock i ... tyle.
Mam wątpliwości.Do prawideł ekonomii? To nie Lars, to świat tak działa.
Jak porównuje ceny innych koncertów i w sumie też dużych kapel to mam wrażenie , że Meta jest dużo droższa. Poza tym fakt , że planują trasę na 24 a w 23 ma się ukazać płyta, że planują podwójne koncerty z "różnymi set listami" skłania mnie do myślenia ze Lars lubi liczyć. Ot takie watpliwości. Widziałem Metę cztery razy i chętnie zobaczyłbym jeszcze raz. Ale nie za 8 paczek. Dojazd, balet. Trochę drogo.TheAbhorrent pisze: ↑rok temuA jakie jest źródło Twoich wątpliwości? Oba koncerty będą zapewne wyprzedane, a to oznacza, że cena może być... jeszcze wyższa.
Miałem podobnie. Martwią trochę oba single, bo rewelacji żadnej póki co nie ma. Riffowanie lekko niemrawe.
Lux Aeterna ma nawiązania do Hit the Light, więc obstaeiam, że takich nawiązań będzie więcej. Nawet tytuł płyty daje sporo do rozkminy. Mnie oba numery bardzo pasują. Nawet solo Kirka w drugim numerze jest niezłe.
Nikt przy zdrowych zmysłach nie powinien oczekiwać, że ten zespół nagra płytę o jakości choćby 50% czarnego.dj zakrystian pisze: ↑rok temuChyba nikt przy zdrowych zmysłach nie oczekiwał drugiego RTL czy MOP.
Też tego nie rozumiem. Wydawać co kilka lat płyty po 70 parę minut. Tak robią zresztą od czasu Load, który trwa bodaj 78 minut. St. Anger to też był ciekawy zabieg, pójście w zupełnie inne, eksperymentalne rejony. Jedynie długość tej płyty, to mankament. Przy takim specyficznym brzmieniu szczególnie idzie wymęczyć. Death Magnetic to powrót do thrashu, choć sporo tam jeszcze rockowych naleciałości z Load/Reload. I znowu zjebane brzmienie na granicy przesterowania i dłuższe od Mody na Sukces. Na Hardwire nadal jest thrash rockowo. Są świetne numery, są trochę za długie ale dobre, jak Here Comes Revenge, które ma świetny riff, ale po cholerę numer wleką prawie 8 minut, kiedy nie jest to niczym uzasadnione. Te riffy się powtarzają a jakichś progresji jak w np. Frayed End of Sanity z AJFA, to tam nie ma. Brzmienie za to wreszcie jest niezłe. Najlepsze od czasu Load/Reload. Gdyby zrobić z Hardwire płytę 40 kilkuminutową i upchnąć najlepsze numery a resztę jako bonusy do singli, czy epkę... Dwa nowe numery są na prawdę dobre. Słychać, że jeszcze mają chęci.
Słaby, to nie jest, ale dwa pierwsze bardziej chwytliwe. Obstawiam coś w klimatach Hardwire, czyli parę świetnych numerów i parę wypełniaczy. Mnie ostatnia Meta pasuje. 7/10.
Jak zwał tak zwał, przecież nie pisze, ze gówno jakieś. Mnie nie chwyciło, choć Lars, jakoś tak z zapałem tłucze, lecz same riffy nie kręcą mnie, jak w wypadku poprzednich utworów. Również liczę na coś, przy czym można będzie potupać nóżką i bez zażenowania posłuchać całości. Jeden gorszy utwór to nie tragedia.
Bardzo dobry numer, choć rzygam już nim. No, ale jaki ból dupy u kucy spowodował, niieocenione! Meta potrafi w ładne i ckliwe melodie! Tak nie można! Do tego Dżejms ładnie zaśpiewac potrafi a nie tylko drzeć się, jak wkurwiony goryl! Coś pięknego!
Hehe. Sympatyczny Dziadzia Metal. Kto jeszcze bierze muzycznie na poważnie Metallicę czy nawet Slayera.
Kuźwa to od "Repentless" już 8 lat minęło. Faktycznie trochę to jest... ale też to taki było ostatnie tchnienie dziadzi, a nie rasowy Thrashowy strzał.