Iron Monkey

[pit]

Iron Monkey to działająca od lat 90, wesoła brytyjska gromadka grająca mieszankę sludge metalu i stoner rocka. Tym co lubię w ich twórczości najbardziej jest patologiczno-natchniony klimat i to, że kiedy już wpadają w rejony Black Sabbath zupełnie nie czuć kopiowania. Zamiast tego udaje im się po swojemu odtworzyć atmosferę mniej popularnych kawałków od Iommiego i spółki, w rodzaju: "A National Acrobat", czy "Spiral Architect". Sprzęgi i inne wstawki przypominające spadanie sprzętu ze schodów też są obecne. Przecież to sludge. Drugi album zespołu jest już otoczony maleńkim kultem. Niestety płyta poreaktywacyjna nie sprostała wysokim wymaganiom fanów.

Skład:
Jim Rushby - Guitars (1994-1999), Guitars, Vocals (2017-present) Geriatric Unit, ex-Ironside, ex-Armour of God, ex-Dick Likkas, ex-Gammacrom, ex-Hard to Swallow, ex-Impound, ex-Phantom Limb Management, ex-Wartorn
Steve Watson - Guitars (1994-1997), Bass (2017-present) Ravens Creed, ex-Belial, ex-Colostomy, ex-Death Force, ex-Desecrator, ex-Consumed, ex-Cerebral Fix, ex-Helvis, ex-Taken by Wolves, ex-Drown, ex-Goat Throne / Voss, ex-The Cland Destined, ex-The John Merrick Experience
Ze Big - Drums (2018-present) Widows

▼ Byli muzycy

Doug Dalziel - Bass (1994-1999) ex-Ironside, ex-The Dukes Of Nothing
Justin Greaves - Drums (1994-1999) Teeth of Lions Rule the Divine, Crippled Black Phoenix, Se Delan, ex-Electric Wizard, ex-Borknagar (live), ex-Khang, ex-Armour of God, ex-Earthtone9, ex-Hard to Swallow, ex-Silver Ginger 5, ex-The Varukers
Johnny Morrow - Vocals (1994-1999) (R.I.P. 2002) ex-Murder One, ex-Armour of God, ex-Impound, ex-MYWAR, ex-Tusken Coalition
Dean Berry - Guitars (1997-1999) ex-Capricorns, ex-The Dukes of Nothing
Stuart O'Hara - Guitars (1999) Sigiriya, ex-Acrimony, ex-Black Eye Riot, ex-The Dukes of Nothing
Brigga - Drums (2017-2018) Chaos U.K., ex-My War

Dyskografia:
1997 - Iron Monkey
1998 - Our Problem
1999 - Iron Monkey / Our Problem [kompilacja]
1999 - We've Learned Nothing [EP]
1999 - We've Learned Nothing [split]
2002 - Ruined by Idiots: Live and Unleashed [kompilacja]
2017 - 9-13

MA: https://www.metal-archives.com/bands/Iron_Monkey/5663
BC: https://ironmonkey.bandcamp.com/music

[CzłowiekMłot]

Nazwa obijała się z różnych stron, ale w końcu musiałem tę Żelazną Małpę (która bynajmniej - nie skacze po gumie) odpalić. Ich muzyka z pozoru wydaje się prosta, ale z połączenia bagienno - patusiarskich rytmów z dostawami piasku z regionu Palm Desert wyszło coś wyjątkowego.

Tu i ówdzie pojawi się panterowy riff i wspomniane już wcześniej nawiązania do Black Sabbath - np. słynny kaszelek ze Sweet Leaf. To wszystko okraszone jest nazgulowato - pterodaktylowatym (niech będzie, że blackującym) darciem japy. Bardzo spoko kapela.
Opinia wydana po przesłuchaniu drugiego albumu.

[Jakub]

Taka wieść się niesie. Our Problem wielbię na wieki, więc na pewno sprawdzę co tym razem wypluje Żelazna Małpa.

[Szajtan]

Pierwszą zapowiedzią jest otwierający ten krążek numer "Misanthropizer"

[Jakub]

Odrobinę za starylnie jak na nich, ale bdb riffowanko, jak zawsze.

[deathwhore]

Zawsze olewałem sludge, zacząłem się w to powoli wkręcać może ze dwa lata temu i bardzo mnie cieszy odkrywanie takich zespołów. Po ostatnim singielku lecę z plytą z 1997 i bawię się bardzo miło.

[Jakub]

Słudge jak każdy gatunek, ma swoich lepszych i gorszych przedstawicieli, ale imho Iron Monkey to ścisła czołówka tego zepsutego, narkotycznego bluesa. Idealne dźwięki do spędzania czasu siedząc w swoich ulubionych, starych, spranych koszulkach, przesiąkniętych wonią dymu konopnego.

[deathwhore]

Dziwię się sam sobie, że dopiero teraz mocniej wbiłem w temat, bo przecież w takim Abscess jest tego sludge od cholery, a tych przecież uwielbiam już pewnie z blisko 20 lat. No nic, fajnie, ja się cieszę.

[pit]

Bez oryginalnego wokalisty to już nie jest to samo Iron Monkey co kiedyś.

[CzłowiekMłot]

1. To niemożliwym jest by było tak samo po tylu latach przerwy - zestarzeli się panowie.

2. Wokal bardzo dobry, ale wiadomo, że pojebany pterodaktyl jest nie do podrobienia.

3. Nowy kawałek i tak zapowiada konkretny wpierdol. W dalszym ciągu to dobra, w chuj bujająca muza. Jestem na tak.

4. Ze sludge ogółem poleciłbym @deathwhore owi Primitive Man i Cobalt. To chyba powinno zatrybić, a z racji, że docenia również kunszt, a nie tylko brud czy patologię to też Neurosis od trzeciego albumu oraz Minsk, względnie Crowbar i co niektóre z płyt Melvins. To są moim zdaniem podstawowe kapele bagiennego metalu.

[DiabelskiDom]

Ale Cobalt to przede wszystkim black metal. Sladżowy, alternatywny itp, ale jednak black metal. Oczywiście zajebisty i warty polecenia, ale nie wiem czy akurat takiej osobie jak nasz Michaś

Reszta typów ok, każdy z innej parafii, a różnorodność się chwali.

[CzłowiekMłot]

No właśnie dlatego wspomniałem o tym Cobalt, bo ludziom z diabłem w sercu może podejść. A czy przede wszystkim black metal to trudno stwierdzić.

No sludge ogólnie ciężko w jedne ramy wrzucić. Kultowe kapele nurtu mają oczywiście wspólne mianowniki, ale różnorodność brzmień jest tu chyba największa spośród wszystkich podgatunków ciężkiej muzyki. I jest to właśnie ekstrema a nie jakieś doomowanko czy hehe stonerki jak myślą co niektórzy. Dużo trudnej muzyki której warto poświęcić czas.

[pit]

To ja dorzucę: Grief, stonerowo-sludgeowe Taint i Harvey Milk.

[brzask]

To jak Grief to trzeba i wymienić Buzzoven i Eyehategod ...

[pit]

To jak Grief to trzeba i wymienić Buzzoven i Eyehategod ...

Pewnie tak, oni jakoś naturalnie układają się w trójcę.

[Jakub]

Cios numer dwa. Ej, dobre to.

[pit]

Słychać skąd się wzięło Monotheist, co nie?

[CzłowiekMłot]

Piękny kawałek. Mocne celticfrostowanie, ale też jakoś to tak podobnie na moje ucho płynie jak na ostatniej jak dotąd płycie Czechów z Gospel of The Future. Może @pit kliknie i sprawdzi sladżowych pepików?

viewtopic.php?f=7&t=4598&p=98353&hilit=Gospel#p98353

[brzask]

Dobry numer, ale zaraz... to z nowego albumu....więc widać że lubią M o n o t h e i s t ! , który urodził się dość dawno, hehe

muszę posłuchać wcześniejszych płyt

[pit]

Piękny kawałek. Mocne celticfrostowanie, ale też jakoś to tak podobnie na moje ucho płynie jak na ostatniej jak dotąd płycie Czechów z Gospel of The Future. Może @pit kliknie i sprawdzi sladżowych pepików?

viewtopic.php?f=7&t=4598&p=98353&hilit=Gospel#p98353

Bardzo możliwe, że sprawdzę.

[Jakub]

Jest kolejny kawałek. Jak Wam się widzi?

[CzłowiekMłot]

Jest kolejny kawałek. Jak Wam się widzi?

Dobrze słychać brzmienia południa, może w dalszym ciągu klimaty Down, ale też sporo tutaj mocy hc. Bardzo dobry numer.

[brzask]

Dla mnie dużo słabiej niż na tych dwóch wyżej. Poprzedni Off Switch przejechał się po mnie niczym kilkutonowy walec, zajebisty numer.

[Jakub]

Dla mnie też najsłabszy z całej trójki, ale ze wszystkich najbardziej poskładał mnie Misanthropizer. Proste, chwytliwe i ciężkie riffowańsko to dla mnie esencja tej grupy, a pierwszy singiel spokojnie dorównuje takim buldożerom jak Boss Keloid czy Bad Year.

Czekam na całość, liczę na porządną ilość dzikich wrzasków i sprzężeń.

[pit]

Zgadzam się, że ten jest słabszy. Przez chwilę myślałem, że rozpędzi się do czegoś w stylu Superjoint Ritual, ale nie.

[brzask]

Liczyłem na lepszy album po takiej zapowiedzi jaką był Off Switch, czyli na więcej poprzeciąganych gitar i walcowania. A tak jest przeciętnie a momentami, jak na takie granie, za szybko i za skocznie - brakuje mi patologii a la Primitive Man itp.
Zrobiłbym z tego niezłą EPkę i tyle - do wspomnianego numeru dołączyłbym jeszcze przedostatni The Gurges + mocniej rozbudował noisowe zakończenie O. D. Rose ..i dacyt.

[deathwhore]

O, ładnie zachęciłeś, żebym posłuchał!

[pit]

Wszystko ok, tylko Iron Monkey nigdy przesadnie nie walcowało.

[brzask]

Wszystko ok, tylko Iron Monkey nigdy przesadnie nie walcowało.

Możliwe, ja ich słyszałem jedynie kiedyś z jakiegoś składaka, bodajże z Earache