Titek, Caligari to tylko taśmy wydaje, taki ich pozdziemny urok.
To podziemny chuj im w dupę.
I nagle zapragnąłem uczyć się czeskiego. Ta płyta jest bdb, użyta elektronika np. zapowiada już płyty z "drugiego okresu", a generalnie wszystko siedzi stylistycznie okrakiem pomiędzy "Jelemnickim..." oraz konewkami, ale motyla noga ! Tekst odgrywa tu ważną rolę i kiedy Franiula prawie nuci sobie pijacką piosenkę przy akompaniamencie gitar, czuję ile tracę nie rozumiejąc o czym śpiewa. A google translator jest chujowy. Tworzyli go anglosasi dla własnych potrzeb, więc angielski tłumaczy na inne języki dobrze, ale spróbujcie coś z czeskiego na polski. Niemniej jednak, to i tak świetny krążek, po brzegi wypełniony "czeską duszą".