No to rozumiem skąd klientela studiów taniego tatuażu
No to się porobiło. Jako jedyny grał w Destruction nieprzerwanie od samego początku.EdusPospolitus pisze: ↑2 lata temuMike Sifringer po 39 latach wyjebał z Destruction, na jego miejscu pojawił się Martin Furia.
Ciekawe czy poszło o hajs czy tzw różnice artystyczne?Vexatus pisze: ↑2 lata temuNo to się porobiło. Jako jedyny grał w Destruction nieprzerwanie od samego początku.EdusPospolitus pisze: ↑2 lata temuMike Sifringer po 39 latach wyjebał z Destruction, na jego miejscu pojawił się Martin Furia.
Jakoś tak trochę anemicznie to wszystko wygląda...EdusPospolitus pisze: Jakiś nowy utwór machnęli w nowym składzie, słabizna niestety, ale w końcu szyld Napalm Records zobowiązuje
Typowy nowy Destruction z tym nowoczesnym brzmieniem. Ich płyty z lat 80-tych miały lepszy klimat. Kiedyś byli czasy, dziś nie ma czasów.
Hahah, ostatnie zdanie pięknie zaorałoSzajtan pisze: ↑2 lata temuW wywiadzie udzielonym dla „Teraz Rocka” (nr 4/2022) Schmier stwierdził, że popularność i wysokie zarobki muzyków metalowych powodują spadek poziomu artystycznego. Za przykład podał ostatnie nagrania SLAYERA i METALLICI mówiąc, że „nie są tak dobre jak te wczesne”. Faktycznie, pewnie ciężko jest być wkurwionym na rzeczywistość, siedząc w luksusowym samochodzie, więc napisanie dobrego metalowego utworu też nie jest w takich warunkach szczególnie proste. Biorąc pod uwagę jakość kilku ostatnich krążków DESTRUCTION, w tym ich najnowszego długograja, śmiem sądzić, że i Marcel zarabia całkiem nieźle.
Ostatnie 3 dni słuchałem Destruction trochę - raz Infernal Overkill i Sentence of Death, ale to już ze 20 razy, bo się zastanawiałem nad jej kupnem w bardzo przystępnej cenie. Że obiektywny kult wiadomo. Niestety, kolejny raz dostrzegam, że o ile ogólnie to spoko rogate, koślawe granie z wąsem, tak dużo jest w Destruction takich momentów stąpania w miejscu bez większego celu, co ich uważam oddziela od Kreatora i Sodom właśnie, które na starych płytach niemal nie mają zbędnych nut.Blind pisze: ↑rok temuNie zgodzę się z yogiem, że Exumer to druga liga. Tak samo jak Destruction - mam wrażenie, że ich płyty z lat 80, choć kultowe, to niesłusznie uważane są za gorsze niż nagrania Kreatora lub Sodom. Czy brzmią nieco kwadratowo? Owszem. Czy ma to swój urok? Jeszcze jak! A muzyka obroni się sama.
Dobry album, ale jak sprawdzisz materiały z lat 80 to będziesz potrzebował pomocnika do poszukiwania gwinta. Ja Ci nie pomogę, bo w tym samym czasie będę szukał swojego.blue_calx pisze: ↑11 mies. temuThe Antichrist to świetny album, do którego cholernie lubię wracać. Pędzi to, zmienia tempa, szarpie, a wokalnie z jajem. Dość specyficzne brzmienie gitar. Nailed to the fucking cross! Więcej za bardzo ich nie sprawdzałem, ale jestem ciekaw co tam się stanęło, że zepsuli sobie opinię. Trzeba sprawdzić późniejsze średniaki.